Nic co normalne jest moje...
Dzisiaj spotkałam się z rodziną męża. Mają jedno dziecko plus drugi jest w drodze. W staraniach nie mieli żadnych problemów pierwszy syn urodził się wtedy gdy zaplanowali po tym jak kupili mieszkanie. Drugi pojawi się po Nowym Roku na świecie po tym jak pierwszy już jest odchowany. Patrzyłam dziś na nich i pomyślałam sobie, co by było gdyby nam się udało od razu w momencie gdy zaczęliśmy się starac? Nasze dziecko stawiałoby prawdopodobnie już pierwsze kroki a my cieszylibyśmy się z każdej jego miny, każdego uśmiechu.
Dziś bratanek męża złapał mnie za rękę na spacerze a ja pomyślałam, że chxialsbym żeby to nasze dziecko trzymało mnie za nią, żebyśmy spędzali z nim czas. Choć uwielbia spędzać czas z małymi dziećmi coraz ciężej jest mi to robić bo my swojego nie mamy i los stoi nam na przeszkodzie w tej kwestii.
Jakoś nostalgiczny był dla mnie to weekend....
Oby kolejne dni dały mi więcej pozytywnej energii.